|
Pisklęta (list czytelnika Dawida)
Ponieważ nie mam własnych doświadczeń, zamieściłam tutaj obszerne fragmenty listu, który napisał mój kolega Dawid (zachowałam formę listu).
Może jest trochę długi, ale warto przeczytać. Tego nie znajdziecie w książkach!!!
... wstawiłem na próbę
budkę zrobioną z kartonowego pudełka, bo chciałem się
dowiedzieć czy Zuzia się nią zainteresuje. Ku mojemu zdziwieniu
zaczęła do niej wchodzić. Kupiłem jej więc drewnianą dla
papużek. Czytałem, że należy wyścielić budkę trocinami ale nie
miałem pod ręką, a Zuzia na tydzień przed zniesieniem jajka
poprawiała i ulepszała budkę. Więc wyścieliłem jej złożonym
kilka razy kartonem. Zuzia zaczęła go skubać i zrobiła sobie z
tego takie wiórki, które poupychała po bokach budki, a na
środku była duża dziura aż do dna i tam właśnie znosiła
jajka.
Pierwsze jajko zniosła
4 stycznia i natychmiast zaczęła je wysiadywać. Następne w
odstępach dwudniowych. Podobno samiczki znoszą do 5 jajek a ona
zniosła 7.
23 stycznia zaczęła
piszczeć mała papuga w środku jajka i myślałem że w ten dzień
się wykluje, ale wykluła się dopiero w następnym. Była ślepa.
Miała dużą głowę i zabawnie małe nóżki. Tylko leżała na brzuchu
z głowa zwiniętą pod tułów. Nie wiem jak samica ją karmiła bo
to było takie maleństwo, że aż strach było dotknąć żeby nie
zrobić mu krzywdy. I śmiesznie
piszczało.
Samica nie usunęła
skorupek tylko po prostu wdeptała je w ściółkę w budce.
I co ważniejsze, nie zanieczyszczała budki odchodami tylko
co jakąś godzinę lub dwie wychodziła coś zjeść i przy okazji za
potrzebą:-)
Reszta małych
zaczęła się wykluwać w takich samych odstępach jak samica
znosiła jajka. Ale ona chyba sama instynktownie wiedziała że 7
to za dużo, bo 2 jajek nie chciała wysiadywać.
Wykluło się w sumie 5
piskląt, ale dwa ostatnie były w porównaniu z pierwszymi
bardzo małe i chyba samica mniej o nie dbała, bo wkrótce
zdechły. Gdy zostały jej tylko 3 do wykarmienia to miała z nimi
i tak niezłą zabawę. Cały dzień tylko siedziała w budce i je
ogrzewała. Ciągle były łyse. Małe były w budce bardzo długo.
Chyba miesiąc. Jak miały 2,5 tygodnia to już było widać piórka
i można było się domyślić jakie będą miały
kolory.
Samica karmiła je na
początku bardzo często i w małych dawkach a potem jak już
miały 2 tygodnie to rzadziej, ale za to więcej. Tak, że miały
grube wola i duże (za przeproszeniem) tyłki pokryte puchem. W
każdym razie to wyglądało
komicznie.
Dawałem samiczce
ziarno które zmiękczała w wolu i przetwarzała na coś
w rodzaju ptasiego mleczka, a po 3-4 tygodniach dawała im
już zwykłe ziarno z wola. Dawałem jej też sucharki
rozmiękczone na papkę z wodą. Bardzo jej to chyba pomagało w
karmieniu małych. Dostawała też pół jajka, marchewkę którą
bardzo lubi i jabłko. Wapno miała cały czas w klatce. Małe
karmione były tak długo, aż same nie zaczęły wychodzić z budki,
do czego nie były za bardzo skore bo wydaje mi się że wyszły za
późno. Po miesiącu karmienia jak już miały pióra
i zakrzywiły im się dzioby (jak się wykluły to miały
proste jak u wróbla) Zuzia po prostu brutalnie wyrzuciła je z
budki i w dodatku nie dawała im siadać na żerdkach. Wiec
zabrałem małe i dałem do klatki z samcami (Zuzia stała się
agresywna więc Juniora oddzieliłem i dałem do klatki z
Rickiem). Małe na początku nie umiały jeść i myślałem że
zdechną z głodu. Ciągle siedziały na dnie klatki i wszystkiego
się bały, więc im tam sypałem ziarna. Instynktownie wiedziały
co się z tym robi, tylko nie wiedziały jak. Miały lekkie
problemy z nauczeniem się obierać ziarenka. Ale po 2 dniach
szło im nieźle. W dodatku przez pierwsze dni nie chciały pić
wody i myślałem, że się odwodnią. Najmłodsze małe nie chciało
sobie obierać jedzenia i znowu użyłem sucharków i płatków
owsianych. Miałem z nim duży ubaw bo napełniałem małą
strzykawkę tą papką i podawałem mu wprost do dziobka a on tak
zabawnie prosił (wręcz żebrał) jak napełniałem strzykawkę.
Karmiłem go tak przez 3 dni a właściwie tylko
dokarmiałem.
Po 4 dniach małe
już jadły same. Widziały jak to robią dorosłe samce. Małe po
raz pierwszy zaczęły latać po tygodniu przebywania w klatce.
Szło im to na początku kiepsko (chyba mam za nisko
sufit ;-) ... |
|
|
|